• Skocz do nawigacji
  • Skocz do treści
Search:
logo
  • Strona główna
  • O nas – kupno obrazów
  • Artykuły
  • Darmowa wycena
  • Kontakt

Wojciech Kossak Tow. Zachęty Sztuk Pięknych – wystawa

Posted on 10 lutego 2012 by admin
Tagi: Wojciech Kossak

 WYDAWNICTWO TOW. ZACHĘTY SZTUK PIĘKNYCH  W WARSZAWIE. nr. 35.

 PRZEWODNIK  PO WYSTAWIE TOWARZYSTWA ZACHĘTY SZTUK PIĘKNYCH

TREŚĆ

WOJCIECH KOSSAK PRZEZ STEFANA POPOWSKIEGO. WIELKA WYSTAWA ZBIOROWA WOJCIECHA KOSSAKA.  WYSTAWA OGÓLNA.

 CZERWIEC-SIERPIEŃ 1928 ROKU

”  WOJCIECH KOSSAK

Nazwisko Kossaków wyryte jest mocno w polskiej sztuce. Któż z nas nie zna od lat dziecinnych tego nazwiska? Któż nie pamięta wrażenia, gdy z błyszczącym od zachwytu wzrokiem poraź pierwszy oglądał któryś z utworów Kossaka Ojca? Jędrna, jasno sformułowana zawsze kompozycja, a rów­nocześnie jakaś bliska, do głębi zrozumiała nuta szła od tych drobnych obrazków, tryskających życiem, prawdą i szczero­ścią. Wykwintna w swej prostocie, jakgdyby gawędziarska forma plastyczna tych akwareli, raczej rysowanych pędzlem, niż malowanych, w rysunku zawierała cały wyraz i charakter rzeczy. Lekkie podkolorowanie, niby w japońskich malowi­dłach, dodawało im tylko wdzięku i życia. W owej lekkiej, czarującej swym wdziękiem formie zawierała się zawsze głęboka treść artystyczna. Za pierwszem wrażeniem uroku i wdzięku występowały kolejno wrażenia dalsze, wnikające głęboko w duszę, grające na ukrytych strunach uczucia. Jul-jusz Kossak obrazami swemi nietylko radował oko, ale też chwytał za serce.

Za ojcem Juljuszem wstąpił bezpośrednio w szranki pol­skiej sztuki syn Wojciech, jako spadkobierca sławnego Imienia. Z krwią ojca odziedziczył jego talent, jego temperament ar­tystyczny, jego malarskie wyczucie bitwy, żołnierza i konia. Jest dziedzicem, a nie naśladowcą, bo równocześnie jest sobą, artystą z bożej łaski, o niezawodnym instynkcie twórczym i niewyczerpanej wyobraźni. Prawdopodobnie, gdyby się urodził przed trzema wiekami, jego temperament rycerski, jego rasowe czucie konia i bitwy uczyniłyby go raczej
husarzem, niż malarzem. I zaprawdę, cóżby to za wspaniały husarz był z niego. Lecz w czasach jego narodzin minęła już epoka hu­sarzy, minęła też świetność i wolność Rzeczypospolitej. Pod obce, znienawidzone sztandary wstępować musiał Polak, ra­czej z przymuszonej, niż z dobrej woli. To też, choć został Kossak austrjackim ułanem, nie przestał ani na chwilę być malarzem. I choć bardziej foremnego i malowniczego ułana z miny i postawy, niż był nim Wojciech Kossak, nie widziano pewrnie nigdy, ani przedtem, ani potem w wojsku austrjac-kiem, nie oddał on całego siebie tej służbie, duszą przebywał on w swej malarskiej pracowni, z otoczenia wojskowego bio­rąc jedynie potrzebny mu materjał twórczy. Nietylko tedy dziedzictwo z ducha ojcowskiego, ale i ogromne osobiste nasycenie się życiem żołnierskiem, bezpośrednie przebywanie w atmosferze obozowej oddziałały na kierunek twórczości Kossaka. Któż w sztuce nietylko już polskiej, ale w sztuce całego świata lepiej od niego pojął i odczuł charakter i na­turę tego życia? Któż w sztuce lepiej od niego zna to mnó­stwo skomplikowanych szczegółów, składających się razem na znamiona wojskowości, któż głębiej od niego wyczuwa naturę konia wojskowego, nie wyłączając uprzęży aż do naj­mniejszej sprzążki? A jednocześnie któż lepiej od niego umie wyrazić’plastycznie psychikę wojaka i wojny? To też skoja­rzenie tej jego wiedzy z jego wulkanicznym talentem wytwo­rzyło ową bajeczną płodność, ową łatwość nieporównaną rzu­cania na płótno raz po raz coraz to nowych pomysłów. Wy­tykano mu nieraz to nawet, stawiano jako zarzut ową szki-cowość i pobieżność w dziełach jego z pewnych lat okresów, lecz któż ośmieli się powiedzieć, że nawet w najbardziej po­bieżnie traktowanych jego utworach nie błyszczy talent, olbrzymia wiedza i umiejętność malarska, któż ośmieli się zaprzeczyć, że bije z nich niezrównane życie, wyczucie formy i duch rycerski, na gorąco pochwycony w obrazie. Wojciecha Kossaka nie należy porównywać z Meissonierem, który bu­dował swe obrazy z cierpliwością i rozwagą matematyka. Zato ileż jest w Kossaka obrazach tych wartości, których brak obrazom Meissonłera. Raczej należałoby Kossaka ze­stawiać ze zmarłym de Neuvillem i zresztą z nikim więcej, a już zwłaszcza najmniej z Niemcami, owymi sławnymi i „zna­komitymi” dostawcami w malarstwie umundurowanych mane­kinów ku chwale niemieckiej rycerskości. Łatwość i obfitość twórczości Kossaka uczyniła niektórych krytyków nazbyt już wybrednymi. Poczęli grymasić jak dzieci, zamiast przyjmować z uznaniem i wdzięcznością to, co raczył dawać talent ma­larski tej miary. I stąd widzimy zjawiska tak śmieszne, że naprz. w owych, już dziś dostatecznie osławionych „repre­zentacyjnych” wystawach sztuki polskiej zagranicą, niema wcale, ale to wcale żadnego dzieła Wojciecha Kossaka. Po­cieszyć się należy, że niema też tam ani Jacka Malczew­skiego, ani Wyczółkowskiego, ani Fałata i tylu innych, nie mówiąc już o umarłych z Matejką na czele, stanowiących splendor polskiej sztuki. Czyż naprawdę, malarz tak rdzennie polski, jak Wojciech Kossak, w oczach inicjatorów i organi­zatorów tych „reprezentacyjnych” wystaw nie dorasta do po­ziomu wymaganego, by móc reprezentować malarstwo pol­skie wśród obcych? Czyż naprawdę wystawy te, demonstru­jące obcym nieraz po kilkadziesiąt lub kilkanaście często bła­hych prac jednego autora, nie zyskałyby na jakimś tęgim obrazie Kossaka? Toć jeden obraz Wojciecha Kossaka lepiej zareprezentowałby Węgrom tężyznę i siłę polskiego ducha twórczego, niż dziesiątki kompilatorskiej nudy, tym Węgrom, którzy tak kochają się w rycerskości, tężyźnie i koniu, że nawet królów zwykli sobie obierać z siodła, konno. Nietylko król i elekci, ale i sam prymas arcybiskup dosiada konia na tę uroczystość. Lecz pomimo, że „nie godzien” być pokazany Szwedom, Czechom lub Węgrom, (przez organizatorów wystaw reprezentacyjnych), Wojciech Kossak był i jest artystą na miarę europejską.Natomiast u nas w Polsce talent jego nie był i nie jest we właściwej skali wyzyskany. To, że jest on ceniony i rozchwytywany, że na jego obrazach porobili dobre interesy handlarze sztuki, że tworzy on z zadziwiającą ła­twością szeregi drobnych obrazków, to wszystko nie wyczer­puje sprawy. Wojciech Kossak przez swój olbrzymi talent, wiedzę malarską, wyobraźnię kompozycyjną i rozmach dekoracyjny, był jakgdyby stworzony na to, by w szeregu wiel­kich płócien utrwalić plastycznie wydarzenia, okrywające chwałą i napełniające słuszną dumą serca polskie. Matejko znalazł swą własną dziedzinę, ale jest też dziedzina, której on nie tknął, a do której powołany był Wojciech Kossak. Matejko genjalną swą potęgą twórczą wyczarował wielkie dziejowe wypadki i zmuszał współczesnych sobie rodaków do przeżywania ich we wrażeniu artystycznem na nowo. Wywo­ływał on z grobów, jak Ś-ty Stanisław marę Piotrowina, dzie­jowe postacie polskie przed sąd współczesnych, na jednych rzucając przekleństwo potępienia, innych za wzór współcze­snym do naśladowania wskazując. Jak biblijny prorok od Boga natchniony, uplastyczniał on narodu wielkiego chwałę i upadki, źródła potęgi jego i niemocy, jego klęskę ostatnią i drogę ku wybawieniu i wskrzeszeniu. Jego „Grunwald” to nie obraz batalistyczny, choć ukazuje nam bitwę, Grunwald, to testament dziejowy, na dziś dzień tak samo ważny i obo­wiązujący, jako i ongiś. A czyż nie tern samem jest dla nas „Batory pod Pskowem”? Czyż nie jest tern samem cały sze­reg Jeg° obrazów historycznych z cyklem jego „Dziejów cy­wilizacji” włącznie? Matejko powiedziawszy tak wiele, roz­myślnie może nie dotykał pewnej dziedziny uczuć, która swą wielką wagę na dziejach Polski wyciskając, nieuchwytnie roz­prasza się pośród dziejowych wypadków. Chodzi tu o obraz duszy polskiej w jej rasowym, plastycznym wyrazie rycer­skości. Ojciec Kossak wspaniale to rozpoczął, bo talent jego do tego był powołany. Bez wzniosłego patosu Matejki, bez łzawego tragizmu Grottgera wydobył Kossak głęboki, mocny ton ze złotego rogu polskości, rzeźki i życia pełen, niby po­budka rycerska. Piękno czynu samego w sobie, bez jego oso­bowości historycznej, niezależnie od jego skutków i wagi dziejowej uderza i porywa artystę, jako zjawisko artystyczne. Nikt lepiej od Kossaków w sztuce polskiej nie odczuł i nie wydobył tego piękna rycerskiego duszy polskiej, tego entuz­jazmu, wytryskującego jak źródło z głębin podświadomych polskiej natury w momentach uczuciowego poruszenia. Jeżeli do tej pory po tysiącach lat zakuwa się w pamięć dzieci historje o czynach Manlijuszów, Koklesów, Scewolów i t. p., które może w istocie nigdy niedokonane trwają, bo zawie­rają w sobie piękno ducha ludzkiego, tedy nam w Polsce wystarcza sięgnąć, by natrafiać na każdym kroku dziejów na czyny takie zbiorowe, czy pojedyncze. Przeszłość i teraźniej­szość równie jest w nie bogata, bo istota ducha rasy jest niezmienna, o ile rasa przechowuje się w swej czystości. Ten sam duch rycerski płonął ogniem entuzjazmu pod Rokitna co i pod Sommo-Sierrą, na polach Radzymina, co i na polu Grunwaldzkiem. Jeżeli te emanacje rycerskiego ducha pol­skiego czekają pieśni, to bardziej jeszcze czekają one pędzla mistrzowskiego. A któż bardziej z żyjących malarzy polskich do tego jest powołany, niż Wojciech Kossak. Jego tempera­ment kompozycyjny, jego rozmach w ogarnięciu wielkich mas, olbrzymia umiejętność malarska i zdolność chwytania życia w plastycznym kształcie czynią z Kossaka artystę przezna­czonego do tworzenia wielkich dekoracyjnych płócien, mo­mentów chwały, tryumfu i podniesienia ducha, ku ozdobie pa­łaców i gmachów państwowych. Tymczasem warunki otacza­jące artystę każą mu rozpraszać swój wielki talent w tysiącu drobnych utworów, powtarzać się i bryły rodzimego złota roz-kruszać na drobne grudki.

Bez Juljusza II-giego nie byłoby malowanego stropu ka­plicy sykstyńskiej. On to namówił i natchnął, niejako zmusił Mi­chała Anioła do stworzenia tego arcydzieła. On stworzył od­skocznię twórczą dla genjusza. Tymczasem dziś u nas sale re­cepcyjne stołecznego ratusza, sale gmachów państwowych, mi­nisterstw i ambasad Rzeczypospolitej świecą pustkami, napróżno wyczekując swych Juljuszów. A pieniądze na ten cel potrzebne, znikomością swą wobec ogólnych wydatków wielkiego pań­stwa, są jako ziarnka zboża, wypryskujące na boki przy młó­ceniu plonu. Groszowe oszczędności w wydatkach państwo­wych mogłyby na to starczyć. A ileż nastręcza tematów ostatni lat dziesiątek: żywiołowy odruch wypędzenia Niem­ców z Warszawy; bohaterskie momenty obrony Warszawy w roku 20-tym; orlęta lwowskie; wspaniałe walki o wolność Wielkopolski; powstanie śląskie; wyzwolenie Wilna; objęcie morza polskiego przez konne hufce polskie. Szereg cały wy­darzeń wiekopomnych, podniosłych, krzepiących ducha i jednoczących naród wśród chaosu rozterek i potępieńczych swa-rów. A Kossak zbyt ma wiele w sobie artystycznego tempe­ramentu, by nie zapalić się do tych tematów w kompozycjach monumentalnych, gdy znajdzie odpowiednie warunki po temu. Należąc do pokolenia, które jest ogniwem tradycji między czasami dawnemi, a chwilą dzisiejszą, czuje mocniej, niż młode pokolenie rezurekcję ducha polskiego. Widział i przeżył ko­lejne rozwijanie się zdarzeń, widział tworzenie się legjonów i powstawanie wojska polskiego. On też, bodaj że pierwszy, wprowadził do polskiej sztuki nowe Apostacie rycerskie, on pierwszy ujął w artystyczny wyraz typy nowe, ukształtowane wymogami wojny dzisiejszej — szare, zgaszone w barwach, niepodobne do dawnych barwnych rycerzy polskich, a jednak pełne wyrazu tężyzny bojowej i rasowego animuszu, duchem te same, co rycerze Kirchholmu, Chocima, Zbaraża, Wiednia, Racławic i Sommo-Sierry, Ten szary typ, mniej buńczuczny nazewnątrz, zato bardziej zorganizowany i karny, w tysiącz­nych jego przejawach i odmianach wprowadził już Kossak do sztuki polskiej wraz z typami wrogów dzisiejszych zamiast dawnych Szwedów, Turków i Tatarów. Materjał twórczy, świetny i malowniczy ma on gotowy. Jak złotą nić tradycji, odnalazł on w nim rasowe cechy ducha polskiego: męstwo, rycerski entuzjazm i ofiarną pogardę śmierci. Szereg pomniej­szych obrazów Kossaka na tym materjale opartych, które spotykamy na obecnej zbiorowej jego wystawie, uważajmy za wstęp do podjęcia tego tematu w całej jego dostojności i szerokiej skali, za obietnicę rozwinięcia go ponownie w roz­miarach wielkich, boć temat to godny i wielkich płócien i wielkiego talentu artysty.

Stef. Popowski”

 źródło:  PRZEWODNIK  PO WYSTAWIE TOWARZYSTWA ZACHĘTY SZTUK PIĘKNYCH

ryneksztuki.info skup antyki      CZERWIEC-SIERPIEŃ 1928 ROKU
lut 10 2012
  • ← PATRIOTYCZNA TWÓRCZOŚĆ GROTTGERA
  • JÓZEF BRANDT I JEGO NAŚLADOWCY →

Blog

  • Ryszard Winiarski – Między matematyką a sztuką
  • Jacek Mierzejewski z 32 reprodukcjami
  • I Wystawa Krakowskiego Związku Polskich Artystów Plastyków w Warszawie, 1928/1929
  • Stanisław Noakowski – katalog wystawy
  • Kazimierz Sichulski – monografia Władysława Kozickiego

Archiwum

  • listopad 2016
  • maj 2016
  • styczeń 2016
  • lipiec 2015
  • marzec 2015
  • styczeń 2015
  • październik 2014
  • marzec 2014
  • marzec 2013
  • luty 2012
  • styczeń 2012

Tagi

Abedram Adler Alfons Karpiński Alfred antyki antyki wycena Artur artysta dzieła sztuki dzieł sztuki Grotger Grupa Artystów Formiści Polscy Jankiel Józef Mehoffer Kamocki Stanisław Kanelba Karpiński kupno kupno dzieł sztuki kupno obrazów Ludowość malarstwo malarstwo stanisława kamockiego malarz młoda polska obrazy obrazy mehoffera obrazów Rajmund Salon Artystów Sichulski skup obrazów skup sprzedaż obrazów sprzedaż obrazów Stanisław Kamocki malarz symbolizm Winiarski Ryszard (1936-2006) Wojciech Kossak wycena wycena dzieł sztuki wycena obrazów

O nas

Prowadzimy kupno dzieł sztuki na terenie całej Polski z uwzględnieniem Krakowa , Warszawy i Gdańska Specjalizujemy się głównie w malarstwie Polskim XIX – XXI w. Osoby zgłaszające się do nas mają zawsze pewność, że dostaną fachową wycenę i pełną anonimowość.

Newsletter

Zapisz się do naszego newslettera aby otrzymywać najświeższe wiadomości ze świata sztuki.

Ostatnie wpisy

  • Ryszard Winiarski – Między matematyką a sztuką Posted on 23 listopada 2016 by admin
  • Jacek Mierzejewski z 32 reprodukcjami Posted on 23 maja 2016 by admin
  • I Wystawa Krakowskiego Związku Polskich Artystów Plastyków w Warszawie, 1928/1929 Posted on 27 stycznia 2016 by admin
  • © 2022 RynekSztuki.info. All rights reserved.
  • Proudly powered by WordPress